Paski, zegarki, ubiór, dopasowanie.
Jedną z podstawowych rozterek zakupowych z jakimi mierzą się doradcy w butikach zegarkowych jest standardowe pytanie klienta o to czy zegarek jest wystarczająco elegancki lub.. wystarczająco sportowy? Dochodzą pytania o bransoletę, pasek, kolorystykę skóry? Wydawałoby się, że reguły są proste i można zawrzeć je w dwóch zdaniach, jednak skondensowana wiedza poradnikowa legnie przytłoczona szerokim horyzontem aktualnego statusu czasomierza w kulturze, modzie, jego wpływie na postrzeganie noszącego.
W czasach kiedy powstawały sztywne reguły klasycznej elegancji, niezmienne do dziś –świat zegarkowy wyglądał inaczej – standardem były zegarki kieszonkowe, zegarki naręczne były przeznaczone głównie dla kobiet, nieliczne występujące dla mężczyzn to modele wojskowe, często wyposażone w dodatkową obudowę zapobiegającą uszkodzeniu w ekstremalnych sytuacjach (koperty typu hunter, half-hunter), zegarki ze stoperem dla specjalistów. Męskie modele na bransolecie były rzadkością. Pierwsza wojna światowa, a następnie okres art-deco spopularyzowały zegarek naręczny, a wygoda tego rozwiązania sprawiła, że na zawsze zadomowił się w kulturze, z czasem przesuwając swą funkcję z przedmiotu użytkowego na biżuteryjny.
W dzisiejszych czasach, kiedy pod ręką mamy urządzenia elektroniczne, pierwotna funkcja czasomierza nie jest tą najistotniejszą . Zegarek ma prezentować status właściciela, cieszyć oko kunsztem wykonania, mówić otoczeniu kim jesteśmy i co lubimy. Na przestrzeni ostatnich dekad widoczny jest powrót producentów luksusowych marek do zegarków mechanicznych – to pewien symbol, kiedy dokładny zegarek kwarcowy możemy kupić za ułamek pensji – mniej precyzyjne urządzenia o staroświeckiej konstrukcji sprzedają się w cenach samochodów i domów, a większość zarażonych pasją po krótkim rekonesansie rynku i rozmowach ze sprzedawcami, wie że coś jednak tkwi w tym starym dobrym zegarku o klasycznym rozwiązaniu.
Na początku drogi ku idealnemu dopasowaniu, przymiarki szeregu modeli definiują jeden z najistotniejszych z punktu widzenia właściciela parametrów, czyli średnicę modelu. Jeśli porównamy aktualnie produkowane modele do tych sprzed kilkunastu czy kilkudziesięciu lat, widoczny jest spory wzrost wielkości koperty. W latach 30 mężczyźni z powodzeniem nosili zegarki o 30mm średnicy. O ile jeszcze w latach 90 wiele klasycznych zegarków miało ten parametr na poziomie 35mm to dziś sporadycznie znajdziemy na półce tej wielkości model, większość mających eleganckie przeznaczenie oscyluje w granicy 38-40, a nawet 42mm. Sama średnica jako suchy parametr niewiele mówi, ponieważ to czy nasz nadgarstek „zagra” z nowym kompanem zależy również od profilu koperty, długości od ucha do ucha – ten ostatni parametr jest bardzo często pomijany, a niesłusznie bo może widocznie zmienić odbiór wielkości przedmiotu, na który przecież będziemy spoglądać co dzień. Nie ma się co na siłę sugerować aktualnymi trendami, jeśli mamy mały nadgarstek – dajmy na to 15cm, zegarek od średnicy 40 czy 42mm, niekoniecznie będzie najlepszym rozwiązaniem, mimo zapewnień że takie się teraz nosi. Podobnie rzecz się ma w przypadku zmiany starego na nowy, po długim okresie użytkowania. Nosząc kilkanaście lat 35mm model, Kidy instynktownie czujemy że próba przestawienia się na dużo większy, argumentowana bieżącymi trendami, nie skończy się powodzeniem – poszukajmy czegoś co zagra z naszymi starymi nawykami.
Kwestia dopasowania aktualnie noszonego czasomierza do danej sytuacji, a co za tym idzie stroju nierozłącznie wiąże się tym co lubimy nosić oraz w jakich zegarkach czujemy się dobrze. Zerojedynkowe reguły nie sprawdzają się już tak jak kiedyś w związku ze zmianą funkcji zegarka na przestrzeni lat. O ile do stroju wieczorowego aktualnym kanonem jest płaski, wizualnie prosty (najlepiej bez sekundnika) zegarek na cienkim pasku z aligatora, to obserwując zdjęcia z gal filmowych i innych uroczystości widać daleko idącą dowolność – jest to związane z tym, że masa znanych osobistości to ambasadorzy zegarkowi, nawet tak wydawałoby się niszowe – porównując z aktorami czy koszykarzami – postacie, jak Paulo Coelho są twarzami luksusowych marek i ich celem jest zwrócić uwagę na prezentowaną na nadgarstku biżuterię. Najczęstszym problemem z jakim mierzą się konsumenci to wybór tzw. zegarka do garnituru – wynika to głównie z mylnego odbioru tego jaką rangę formalności ma np. zwykły biznesowy garnitur w prążek, czy zestaw koordynowany składający się z granatowej marynarki klubowej, oraz szarych spodni. Pokolenie wizjonerów z krzemowej doliny odrzucających biznesową klasykę również odcisnęło swoje piętno na postrzeganiu zwykłego roboczego stroju – garnituru – który w swej klasycznej szarej formie stoi nisko w hierarchii elegancji. O ile nie jesteśmy pracownikami dajmy na to dyplomacji, a i nasza funkcja w firmie na to pozwala (w wielu firmach niewskazane jest nosić lepszej klasy zegarek niż przełożeni) , nie ma przeciwwskazań aby potraktować zegarek jako pewien przejaw indywiudalizmu, nawiązania do swego hobby, czy po prostu zabawy konwencją. To co jest najważniejsze, a często jest pomijane w doborze zegarka – to bardzo prozaiczna zasada – noś to w czym czujesz się dobrze, a co za tym idzie noś zegarek który Ci się podoba. Nawet najbardziej prestiżowe komplikacje mechanizmu, czy odpowiednio luksusowa marka nie sprawią radości jeśli nosimy coś co ma być tylko prostym uzupełnieniem formy w jaką jesteśmy w danym momencie przybrani. Jeśli lubujesz się w zegarkach nurkowych i na co dzień nosisz dużego divera z tytanu, a na płaskiego garniturowca patrzysz pobłażliwie – nie ma lepszego rozwiązania do formalniejszych okazji niż zakup nurka nawiązującego stylistyką do lat 60, wyposażonego w skórzany pasek. Podobnie rzecz ma się w drugą stronę – jak odformalnić swój elegancko-casualowy model – często zmiana paska na dobrze dobrany materiałowy typu Perlon czy kultowy Nato ( ulubionym kadrem zegarkomaniaków jest zbliżenie z filmu Goldfinger, w którym Sean Connery grający Bonda, po zdjęciu kombinezonu nurkowego pokazuje Rolexa Submarinera 6538 na nylonowym pasku) potrafi diametralnie odmienić charakter zegarka, nie zabierając mu nic ze stylistyki. Idealnym wyborem dla każdego mającego chwilę cierpliwości w poszukiwaniach i zgłębieniu tematu, są zegarki vintage – czy to model z lat 40, 60, czy 80 – taki czasomierz często ma dużo wyższą wartość wizerunkową niż kilkukrotnie droższy zegarek z salonu. Wynika to z tego, iż zegarki zabytkowe często są pamiątkami rodzinnymi, a także elementami większych kolekcji – głównym atutem jest historia którą kryje każdy kiludziesięcioletni przedmiot. Zabytkowe zegarki nie muszą się błyszczeć, patyna na tarczy świadczy o oryginalnym stanie zachowania, a my jako noszący możemy szczycić się jednostkowymi ciekawymi egzemplarzami które nie są do kupienia dla każdego. Taki przedmiot świetnie wygląda również pod mankietem eleganckiego stroju, pokazuje że mamy szacunek do tradycji. Rozmiar koperty nie jest definiowany aktualną modą, a luźna stylistyka stroju również nie kłóci się z naszą pasją do poszukiwania przedmiotów z duszą.
Ważne aby w doborze kolorystyki detali zachować umiar i zdrowy rozsądek – pasjonaci potrafią mieć po kilkanaście zegarków, a do każdego kilka pasków, lecz nie wszyscy mają cierpliwość do takiego zgłębiania tematu. Kolorystyka paska różniąca się o ton lub dwa od pozostałych elementów skórzanych nie sprawi, że zostaniemy posądzeni o faux-pas. Sztandarowym przykładem jest pasek w ciemnogranatowym kolorze który świetnie komponuje się z czarnymi dodatkami, a w sztucznym świetle wieczorowych spotkań jest ciekawym akcentem kolorystycznym, odbiegającym, a jednak nie wybiegającym poza ramy kolorystycznego zgrania całości. W myśl zasady – jeden świadomie niepasujący do zasad element, nie burzy całości.