Balmoral Boots to nazwa której używa aktualnie wiele firm w odniesieniu do charakterystycznego wysokiego buta z długim szwem cholewki. Nie wdając się w dyskusje nt nomenklatury, prezentuję wyjątkowo eleganckie trzewiki czyli tzw… balmorale.
Jesienna elegancja nie obejdzie się bez trzewików, a jak ma być naprawdę elegancko to jedynym słusznym wyborem będą właśnie takie trzewiki. Wersja na guziki przenosi nas do epoki wiktoriańskiej i jest dedykowana prawdziwym koneserom. Aktualnie taki model to głównie buty na zamówienie i nie ma zbyt wielu popozycji zapinanych balmorali dostępnych od ręki. Bardziej współczesne wersje sznurowane, są produkowane przez wielu producentów i najbardziej elegancko wyglądają w wersji z zamszową częścią cholewki.
Przykłady pięknych balmorali. Na początek wspaniały zabytkowy trzewik na guziki, angielskiej marki Foster & Son:
Współczesne modele:
Moje balmorale były pierwszymi wysokimi butami GYW jakie kupiłem. Kończą właśnie trzy lata. Zostały wyprodukowane przez francuską firmę Markowski. W swoim archiwum znalazłem trzy zdjęcia prezentujące buty tuż po zakupie (poniżej).
Jak widać zabawa środkami pielęgnacji pozwoliła dać całkiem niezły efekt lustra:
W momencie kiedy kupowałem buty, nie zwracałem aż tak dużej uwagi na szczegóły stylistyczne. Dzisiaj wielki i rozlazły medalion razi moje poczucie estetyki 😉 . Porównajcie go chociażby z pięknym medalionem na butach Alfred Sargent prezentowanych w tym wpisie.
Samo kopyto Markowski 169 jest bardzo smukłe i ładne. But jest dopasowany, polecam osobom o niezbyt szerokiej stopie i niewysokim podbiciu. Nosząc zwykle 8,5 UK w standardowej szerokości, zakupiłem taki rozmiar i stopa nie ma zbyt wiele pola do manewru. Być może 9 UK byłyby lepsze, ponieważ po pewnym czasie stopa się męczy i nie są to buty w których potrafię przechodzić kilkanaście godzin, tak jak to zdarza mi się w obu parach Alfred Sargent.
Podeszwa jest dosyć sztywna, komfort umiarkowany, natomiast krupon jest odporny na warunki zewnętrzne i bardzo powoli się ściera. Tuż po zakupie zamontowałem z przodu metalowe „żabki”, także wymiana przodów jest dosyć odległa w czasie, a w środkowej części podeszwy nie ma specjalnych oznak zużycia.
Skóra cholewkowa jest bardzo dobrej jakości, Markowski ma świetnych dostawców i to jest największy plus tych butów. Nosek jest prawidłowo usztywniony, a skóra łamie się tak jak powinna. Buty po trzech latach niezbyt intensywnego użytkowania prezentują się następująco, w środku nie ma prawideł:
Podeszwa w Markowskim jest pozbawiona finezji. Obcas jest niski, nie ma żadnego wyprofilowania glanka. Takie frykasy można znaleźć w wyższej marce firmy, czyli Septieme Largeur.
Pomimo niezbyt wysokiej wygody, darzę te buty wyjątkową sympatią i nie zamierzam się ich pozbywać. Sentyment ponad praktykę ;).
Chetnię przeczytam opinie użytkowników o innych modelach Markowskiego.